poniedziałek, 15 września 2014

DIETA...

***
Będzie dłuuuuugo.. ale i smacznie, więc może zanim rozpoczniecie to zróbcie sobie dobrą herbatkę, przygotujcie miseczkę z pokrojoną marchewką do chrupania albo jakieś owocki i wygodnie zasiądźcie do mojego wywodu o diecie.

*** 

Każda w Was napewno już robiła sobie nie jedną dietę z efektami bardziej czy mniej zadowalającymi. Ale czy udało się Wam zatrzymać wagę tak na dłużej.. bez efektu jojo? 
Nie jednokrotnie udało mi się zrzucić trochę kilogramów, a po chwili znów przybrać na wadze, a czasami nawet ją przekroczyć o tą wyjściową od której zaczynałam. 
Tym razem mam nadzieję, że efektu jojo nie będzie, bo mam na to zapewnienie mojej dietetyczki, a na diecie jestem już aktualnie od kwietnia 2014. 
Docelowo miało być 15kg. do zrzucenia.. Dużo-niedużo... Troche to jest zwłaszcza, że zaczynałam to już odczuwać, a mój kręgosłup, nogi i kondycja odmawiały mi posłuszeństwa nawet podczas krótkiego spacerku. 
15 kg. nie wydaje się dużo.. ale jednak tyle nadwagi miałam według mojej dietetyczki z którą jestem w stałym kontakcie i dzięki której, a właściwie to dzięki dietkom jakie mi przygotowuje, odpowiednim posiłkom, ćwiczeniom jakie wykonuje i piciu 2-3 litrów wody dziennie!!! od kwietnia zrzuciłam już 12kg!!! SUKCES!!! Zostały jeszcze 3kg.. choć chciałabym pozbyć się 5kg. Nie jest to może dużo w przeciągu tak długiego czasu (6 miesięcy 12kg.), ale tu nie chodzi o drastyczne zrzucanie kg. tylko o nawyki żywieniowe i zdrowe pozbycie się nadwagi. 

Tak że kolejne moje postanowienie, które sobie wyznaczyłam w punkcie drugim mojej listy ma duże szanse na ukończenie i to już w niedługim czasie. 


Zakończenie diety przewiduje na koniec października, później będzie wyprowadzanie z diety, choć nawyki żywieniowe już zostały wpojone w moją głowe, bo nauczyłam się jak jeść, co i kiedy. 
Coraz lepiej zaczełam się czuć, dużo lepiej wyglądać.. i kondycja wraca do coraz lepszej formy. 
Naprawde uważam to za swój wielki sukces! 

Po problemach jakie miałam z kręgosłupem i jeszcze z początkiem tego roku parażliżem rąk jaki był spowodowany uszkodzeniem jednego z kręgów przykręgosłupowych moja waga i ciało zaczeło przybierać na wadze coraz więcej i więcej. Stres, brak ruchu i obżeranie się słodkościami, których niepotrafiłam sobie odmówić, zajadanie smutków i depresja w jaką wpadłam, pogłębiały się coraz bardziej. A nie mając nad tym kontroli, ani nikogo kto byłby w stanie zwrócić mi na to uwagę, nie odmawiałam sobie niczego. 
Jedzenie Take-Away (czyt.tejkełejów - czyli na wynos), objadanie się czekoladą, którą poprosu kocham i nie wyobrażałam sobie dnia bez niej ( dziś przyznam szczerze i uczciwie że od maja nie zjadłam ani kawałeczka =) ), brak ruchu, siedzenie w domu przed TV czy komputerem rosły w siłę. Aż do momentu... kiedy na święta Wielkanocne pojechałam do Polski i moja Mama załamała ręce :( "Dziecko... jak ty wyglądasz???" Wtedy się opamiętałam!!! No faktycznie... JAK??? Strasznie!!!! 
Weszłam na wagę i sama załamałam ręce :( 
Postanowiłam że coś z tym muszę zrobić. Znalazłam odpowiedniego dietetyka do którego się wybrałam i odbyłam dłuuuugą i szczerą rozmowę z Panią Magdą, która obiecała mi że wyciągnie mnie z tego i odmieni moje życie. 
I tak się zaczeło. Na początku przyznaję było ciężko. Jak usłyszałam czego mi nie wolno, kategorycznie zabroniono jeść i z czego muszę zrezygnować... to się załamałam.  Stwierdziłam że nie dam rady. No jak to NIE WOLNO? A do tego jeszcze minimum te 2 litry wody dziennie, WODY samej, czystej.. nie tej w herbacie, kawie czy coś.. to nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Przecież nie da się tyle wypić w ciągu dnia. Zwłaszcza dla mnie gdzie ja naprawde piłam jej niewiele. Pomijając 2-3 kubki kawy dziennie, jakieś słodkie napoje gazowane itp.. woda była dla mnie nie do przełknięcia. To teraz jest to główny i podstawowy składnik mojej diety! Piję dużo wody ok.2-3litrów dziennie, a 1,5 litra dziennie to minimalna dawka jaką przyswajam. Tak że da się!! Naprawdę, trzeba tylko chcieć.
Waga zaczeła ładnie lecieć w dół, co z każdym dniem dodawało mi skrzydeł i motywowało do kolejnych kroków i wprowadzania coraz to większych zmian żywieniowych. Odstawiłam frytki (które też uwielbiałam) wiele potraw smażonych na głębokim oleju i słodycze. Oczywiście to wszystko stopniowo, zastępując je różnymi warzywami, owocami i innymi rzeczami które dostarczały mojemu organizmowi zapotrzebowanie na różne minerały i pierwiastki, które wcześniej zaspokajałam właśnie tymi niezdrowymi i tłustymi rzeczami, aż w pewnym momencie poczułam, że już ich nie potrzebje. Zupełnie przestałam myśleć o czekoladzie, która tak poprawiała mi nastrój, czy lodach które spożywałam wieczorem oglądając jakiś film.. Czuje się syta i zapokojona tym co mam w diecie.  
A co jest najważniejsze jeszcze w tym wszystkim? Spożywanie posiłków regularnie i przynajmniej 5 posiłków dziennie. Czyli co 3 godziny. 

No i tak rano o 8:00 rozpoczynamy śniadanie: filiżanka kawy lub herbaty bez cukru i opcjonalnie np: 2 kromki pieczywa z białym serkiem philadelphia lub serek homogenizowany lub 2 plasterki wędliny drobiowej lub z dżemem/konfitura light lub jajko na twardo lub pomidor, ogórek, papryka czy inne jakieś warzywo... opcji jest sporo.
Ale odpada ser żółty, boczek, parówki, więcej niż 2 żółtka na tydzień, sery pleśniowe.  

O 11:00 drugie śniadanie - naturalny jogurt i jakiś owoc, lub szklanka soku z pomarańczy lub szklanka truskawek albo jagód.

O 14:00 lunch/obiad: i tutaj opcji jest mnóstwo, przepisów tysiące. Posiadam fajną książkę z przepisami i kilka dietek od dietetyczki więc jak ktoś byłby zainteresowany to mogę podesłać kilka prościutkich przepisów, bo nie będe w stanie ich tutaj wszystkich zamieścić. Ale podam Wam tutaj dwa albo 3 różne przepisy.
Jeśli chcecie więcej, dajcie znać w komentarzu to postaram się coś jeszcze napisać może w kolejnym wpisie :) jeśli będzie zainteresowanie.  

A teraz przepisy:  

1. CUKINIA NADZIEWANA

Składniki: 1 duża cukinia, 150g.drobiowego mięsa mielonego, 1/2 papryki czerwonej i 1/2 papryki zielonej, jajko, cebula.
Sos: 2 dojrzałe pomidory lub 1/2 puszki pomidorów, kostka warzywna (bulion), jogurt naturalny. 

Sposób przygotowania:
Cukinię przekroić wzdłuż na pół i wydrążyć środek, ale tak by 0,5-1cm. miąższu zostało przy skórce.
Mięso wymieszać z jajkiem. Paprykę, cebulę i wydłubany środek cukini pokroić w drobniutką kostkę. Wszystko zeszklić na patelni z 1 płaską łyżeczką oliwy. Mięso wymieszać z warzywami. Nadziaćfarszem cukinie. Blachę wyłożyć folią aluminiową, na tym ułożyć cukinię. Piec tak długo, by mięso się upiekło a cukinie zmiękły. 

Przygotowanie sosu: 
Wrzucić kostkę warzywną do 300ml wody, podgotować. Pomidory podsmażyć i wrzucić do bulionu, chwilkę podgotować, po odstawieniu garnka dodać kilka łyżek jogurtu naturalnego. 

***************

2. KURCZAK NA OSTRO (3-4 porcje na 2 dni) 

Składniki: 1 podwójna pierś z kurczaka, 2 ząbki czosnku, kilka kropel tabasko lub ostra papryka, łyżka oliwy z oliwek.

Sposób przygotowania: Pierś umyć, podzielić na porcje, ułożyć w misce, zalać łyżką oliwy, wcisnąć czosnek i skropić tabasko lub posypać ostrą papryką. Odstawić na ok.30 min.do lodówki. Następnie położyć na rozgrzanym grilu lub w piekarniku i piec ok. 20 min. 

***************

3. ZUPA CHIŃSKA (moja ulubiona!!!) 

Składniki: 150g piersi z kurczaka, 05łyżeczki imbiru, kostka rosołowa, 6-8 średnich pieczarek, 1/2 kapusty pekińskiej.

Sposób przygotowania: Pierś z kurczaka pokroić w kostkę, podsmażyć na łyżce oliwy razem z czosnkiem i 1/2 łyżeczki świżego startego imbiru. Dodać 1/2 litra bulionu na kostce rosołowej i gotować ok 12-15min. Następnie dodać pokrojone pieczarki i kapustę pekińską. Zupę doprawić sosem sojowym i posypać szczypiorkiem z dymki.  

***************

O 17:00 podwieczorek: mały jogurt naturalny z jakimiś otrębami, z siemieniem lnianym czy owocami lub szklanka soku pomidorowego lub koktajl owocowy na bazie maślanki.

O 20:00 ostatni posiłek - kolacja: tutaj też opcji jest sporo;
Jajecznica na pomidorach lub omlet ze szpinakiem, pieczarkami i czosnkiem lub sałatka z cukini i kalarepy lub chuda ryba dowolnie przyrządzona lub 1/2 porcji obiadowej (np. tego co przygotowaliście na obiad/lunch). 

Oczywiście sama dieta bez ruchu i ćwiczeń niewiele nam da. Tak że pamiętać trzeba o wykonywaniu ćwiczeń fizycznych dostosowanych do swoich możliwości (np. godzina spaceru dziennie, pół godziny pływania czy ćwiczenia w klubie fitness) 

Jeżeli poczucie głodu pozostaje po spożyciu posiłków, należy pić herbatę niesłodzoną lub jeść świeże warzywa. 

Posiłki powinny być spożywane regularnie, bez dodatkowego dojadania pomiędzy wyznaczonymi godzinami. 

Odpowiedni sposób przyrządzania potraw to: grill, opiekanie na ruszcie, podgrzewanie w kuchence mikrofalowej, gotowanie na parze, pieczenie w piekarniku, gotowanie, duszenie, przyrządzanie w sosie własnym lub w papilotach. 
Dziennie dopuszcza się spożycie maksymalnie 2 łyżek oliwy z oliwek w potrawach. Należy unikać potraw smażonych i tłustych! 



O dietach i zaleceniach żywieniowych można by pisać i pisać.. 
napewno znacie zasady i wiecie jak się do tego zabrać, bo każdy indywidualnie zna swój organizm i wie czego mu potrzeba. 
Dlatego dostosowanie dla siebie odpowiedniej diety jest indywidualną sprawą każdej z Was. Jeśli nie wiecie jak się do tego zabrać to idźcie do dietetyka, technika żywienia czy poczukajcie w internecie jakiegoś  ośrodka odchudzania gdzie ktoś może Wam poradzić co i jak zrobić i od czego zacząć. 
W większości ośrodków takie porady bądź pierwsze wizyty czy konsultacje są bezpłatne, płacicie już za konkretne ustawianie i dostosowanie diety do waszych potrzeb, bądź za suplementy które dostajecie do waszych diet. Wystarczy tylko, że sobie uświadomicie to, że są ludzie którzy pomogą Wam w tym abyście lepiej się czuły i świetnie wyglądały. Trzeba tylko chcieć i zrobić krok w przód.    

Życzę Wam, aby z każdym kęsem, łykiem wody i spacerowym krokiem gineły zbędne kilogramy z uśmiechem na twarzy, a dieta była przyjemnością, a nie drogą przez mękę. 


Jeśli i Wy chcecie się podzielić ze mną swoimi zmaganiami z dietą zapraszam do dodania poniżej swojego linku do Waszego bloga. Z przyjemnością Was odwiedzę i poczytam o waszych dietkach.
Dziekuje. 

A teraz jeszcze dla odprężenia.

"Dieta, ahh dieta koniec hurtem czas na detal" i niech to będzie waszym mottem przewodnim ;)



Zaglądnijcie jeszcze tutaj tak dla ciekawostki, żeby przekonać się jak krótka jest nasza doba aby wprowadzić w nią wszystko to co byśmy chcieli ;) 

A już za tydzień pokażę Wam jak nauczyłam koleżankę posługiwać się szydełkiem... no może nie dosłownie szydełkiem, ale sprzętem który do szydełka jest podobny ;) 


MAJALENA FAR AWAY FROM HOME
www.majalenafarawayfromhome.blogspot.com


6 komentarzy:

  1. U mnie problem jest odwrotny - mnie od urodzenia jest za mało, choć był taki moment, gdy po trzech latach jedzenia dzień w dzień różnych kluchów na obiad i parówek na śniadanie całkiem niepostrzeżenie przybyło mi 10 kg, ale szybko ich się pozbyłam, bo choć zawsze chciałam przytyć, to równomiernie, a nie tylko na brzuchu, bo tam przede wszystkim umiejscowiły się te kluchowe kilogramy.

    Co zrobiłam? Przede wszystkim odstawiłam kluchy i parówki, zastąpiłam je zupami i musli, pieczywo ciemne zamiast jasnego, zupy zaprawiane jogurtem zamiast śmietaną, pięć posiłków co trzy godziny. No i aerobik - godzina raz w tygodniu przez pół roku i waga wróciła znów do swojej zwykłej normy. Dlaczego tylko godzina? Bo jak kiedyś chciałam zwiększyć swoją masę chodząc na specjalne ćwiczenia dwa razy w tygodniu, to schudłam jeszcze bardziej. Dlaczego pół roku? Bo tyle wystarczyło do osiągnięcia zamierzonej wagi, więcej chudnąć nie chciałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz widocznie dobrą przemianę materii ;)
      Większość osób w tutejszch czasach ma problemy z nadwagą i otyłością. Tłuste iszybkie jedzenie, fast-foody, podgryzanie między posiłkami i brak systematyczności niestety rozstraja nam organizm i tłuszczyk się odkłada.
      Ale fajnie że utrzymujesz stałą wagę, jesteś zadowolona i zrowo się odżywiasz.
      Trzeba tylko uważać byle nie przesadzić.

      Usuń
    2. Tak, przemianę materii mam aż za dobrą. Oczywiście, dopóki dzień w dzień kluchów nie jem. Przy urozmaiconej diecie nie tyję, albo niewiele i szybko gubię. Teraz czekam na efekty "diety" lodowej - jak mnie w długi majowy weekend na jedzenie lodów wzięło, tak do dzisiaj dzień bez loda jest dla mnie dniem straconym, jednak z ilością nie przesadzam i ograniczam się do jednego Big Milka dziennie.

      Usuń
    3. Ohh.. też uwielbiam lody!! ale już zapomniałam ich smaku ;)
      No to smacznego Ci życze.

      Usuń
  2. Ja jeszcze trzy lata temu nie miałam żadnych problemów, a nawet w drugą stronę: zawsze byłam chuda, czasem aż za bardzo... A teraz już się zaczęło - brak ruchu, podjadanie... I tak ponadprogramowo uzbierało mi się jakieś 6kg. To nie jest dużo i u mnie tego nie widać, bo przy wzroście 174cm ważę 66kg, ale zrobiłam się taka miękka i jakoś mi z tym źle. Nie jestem przyzwyczajona, bo po prostu jak dziewczyny wymieniały się dietami na zrzucenie wagi ja rozpaczliwie chciałam przytyć :) A teraz mam plan, aby wrócić do wagi 60kg i daję sobie czas do wiosny, bo jakoś leniwa jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 miesięcy na dietę to bardzo dobry czas i wcale nie leniwy.
      Moja dieteta tyle właśnie ma trwać. 6 miesięcy. Więc został mi jeszcze jakiś miesiąc do zakończenia. Ale nie czułam się ani leniwie ani ajakoś opornie że tak to długo trwa. Diety rozpisane na krótki okres czasu są bardzo dratsyczne. Nagle musisz wszystko zmienić, przestać jeść to na co masz ochote i pilnować przez 2-3 tygodnie bardzo ściśle jadłospisu. No ok. może po takiej diecie widać efekty.. ale niejdenokrotnie zdaża się też efekt uboczny jakim jest efekt jo-jo. Czyli schudłam 5kg w 2 tygodnie, a po kolenych 2 tygodniach znów przytyłam tyle samo a czasami nawet więcej, bo organizm nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić do zmian i zaczyna kumulować i gromadzić zapasy tłuszczyku jaki chcieliśmy mu odebrać...
      Więc albo musimy się uzbroić w cierpliwość podczas diety i systematycznie oraz z dyscypliną jej przestrzegać, albo poprostu zaakceptować siebie :)

      Usuń

Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.
Zapraszam ponownie.